Tuż przed naszym urlopem udaliśmy się na ślub i wesele. Zosia jako najmłodsza dziewczynka została poproszona przez pannę młodą o oficjalne poniesienie obrączek do ołtarza. Młoda dama spisała się wyśmienicie, bez żadnej tremy świetnie sprawdziła się w swojej roli, a ja wreszcie mogłam troszkę wyżyć się fotograficznie.
Zosia dostała specjalnie na tę okazję przygotowany wianek z identycznych kwiatów jakie znajdowały się w bukiecie panny młodej.
Sukienka już przeżyła trzecie wesele i pewnie jeszcze nie raz Zosia ją założy.
To również nasze drugie polsko-angielskie wesele i po raz drugi panna młoda to Polka, a pan młody Anglik.
Bardzo lubię poniższe zdjęcie Zosi z ciocią, za zabawną minkę i niepokorny charakterek mojej córeczki.
I z tatusiem, który na tę okazję ubrał się troszkę po angielsku.
Na drugi dzień po śniadanku ruszyliśmy w podróż na południe na długo wyczekiwane wakacje. Ale o tym w następnym poście.